Jedną z zasad permakultury, a w przypadku mieszkania w mieście pierwszą do wykorzystania, jest: używaj zasobów zastanych lub/i tych, które już masz.
Miasto jest cudownym rezerwuarem wszystkiego. Szczególnie materiałów budowlanych, jeśli nie ma się problemu z braniem rzeczy wyrzuconych przez innych, a stojących przy śmietniku.
I tu przychodzi z pomocą Facebook. Od lat działają tam grupy typu 'Uwaga, śmieciarka jedzie’ a inicjatorzy ruchu, którzy – świadomie bądź nie – korzystają z tzw. Ekonomii Daru założyli je dla prawie każdego miasta — inicjatywa pod ta konkretną nazwą jest ogólnopolska i działa jako stowarzyszenie wolontariackie.
Zaczęłam od miejsca. Ponad rok temu zapytałam na forum mojego podwórka, czy ktoś nie korzysta z ogródka przed domem, bo chciałabym sobie poeksperymentować. I znalazło się takie poletko wielkości mniej więcej 8 x 1,5 m. Teren oczyściłam z grubej warstwy trawy i zasiałam pierwsze rośliny. Wzeszło niewiele z tego, co posiałam, a za to uwolnione spod warstwy trawy nasiona roślin dzikich wykiełkowały w zawrotnym tempie. I poszło w chaotyczną, nieopanowaną dżunglę.
Z dosadzonych dalii wzeszła jedna, z zasianego wiesiołka 2 sztuki, łubin z rozsad gdzieś tam się przebijał, ale nie kwitł. Dokupiłam kilka sadzonek i zasadziłam to tu, to tam, jednak roślinność natywna zdominowała moje wysiłki i zaniechałam prób. Zniechęciłam się i pozostawiłam odłogiem, usprawiedliwiając się brakiem czasu.
W tym roku postanowiłam zacząć od nowa. Akurat od przygotowania grządek podwyższonych na następny rok, bo jest sierpień. Zmniejszyłam obszar działania na jeden raz do minimum. 1,5 x 1,5 m, czyli zajmuję się takim małym kawałkiem do czasu, aż wygląda tak, jak sobie zaplanowałam, a dopiero potem biorę się za następną porcję.
Moje zasoby to ciągły, nieustający (niestety) 'burdel’ jaki moi sąsiedzi uprawiają przy jednej z wiat śmietnikowych na moim podwórku oraz piwnica, gdzie sąsiadka składowała meble >> summa summarum chce się ich pozbyć stąd budulec na skrzynie do warzyw mam 🙂
Tą jedną z zasad lubię najbardziej – mam we krwi adaptację i wykorzystywanie tego, co już mam. Lubię przetwarzać i używać na nowo. Często też dostosowuję przedmioty, które stworzone zostały do jakiegoś konkretnego celu, do czegoś zupełnie innego. Rura hydrauliczna może być wałkiem do gliny, a wanienka do kąpieli dla dziecka – miejscem na wermikompost. Ot i cała filozofia.
>> jeśli interesuje Cię temat Ekonomii Daru to zapraszam do lektury artykułu napisanego przez Wojciecha Górnego – propagatora Permakultury w Polsce : https://permisie.pl/ekonomia-daru/
foto na okładce posta: Damian Gadal / flickr
Agata M Kwiatkowska